Do Strynu docieramy szybko, w piłkarskiej atmosferze. Kierowca nowej generacji VW "ogórka"(T5) jest fanem futbolu i jak się dowiadujemy śpieszy się do domu na mecz.
Zatem tematów do rozmów nie brakuje (przynajmniej tej męskiej części towarzystwa).
Dla żeńskiej zostaje bierne przysłuchiwanie się albo widoki za oknem. Narzekać nie ma na co - świat na zewnątrz jest piękny.
Stryn jest tylko naszym punktem przelotowym. Nie znajdujemy tu żadnych zabytków czy popularnych miejsc. Próbujemy złapać jeszcze jakiegoś stopa, ale po paru nieudanych próbach rezygnujemy. Zaczyna się ściemniać, więc przechodzimy pieszo całe miasteczko w poszukiwaniu miejsca do rozbicia się i przetrwania nocy. Jest większe niż odwiedzane wcześniej (mają tu nawet kilka marketów!). Ten fakt okazuje się dużym minusem - utrudnia znalezienie ustronnego miejsca dla naszego namiotu.
Wokół dużo nierównych terenów - pozostaje nam rozbić się blisko szosy. Znajdujemy kamienistą plażę, ale dajemy radę - namiot stoi stabilnie i co najważniejsze nie jest widoczny dla nadjeżdżających aut i przechodniów.
Łapiemy wieczór jednym pstryknięciem migawki i rozkładamy mapę. Przyszedł czas na ustalenie - G D Z I E ' D A L E J?