Lærdal to kolejna mieścina norweska wtopiona w dolinę otoczoną głazami. Większość zabudowań stanowią drewniane domki, niektóre dachami pokrytymi trawą. Różnią się trochę od widzianych wcześniej charakterystycznych domostw.
Całość przypomina skansen w środku miasteczka. Jednakże to mylne wrażenie - w niektórych oknach widać firanki, domy mają swoją numerację, ogródki z kwiatami. Nie wiemy, które z nich są nadal zamieszkiwane, a które są tylko dobrze zakonserwowanymi skorupami, w których kiedyś tętniło życie.
Robimy krótki spacer po miasteczku – nie zaskakuje nas – kilka małych sklepików, plac zabaw dla dzieci. Mamy jeszcze trochę czasu – nasz kierowca zgubił się w w skupisku starych domów.
My schodzimy z głównej drogi i podążając za czarnym kotem trafiamy do muzeum łososia!
Niestety nie ma tam darmowej degustacji(będąc już sporo czasu w królestwie łososia nie mieliśmy go jeszcze ani razu w ustach).
Wstęp jest płatny - w cenie jest projekcja filmu i pewnie dużo innych atrakcji, na które nie decydujemy się – wracamy do auta i naszych bagaży. W końcu rozstając się z naszymi współtowarzyszkami nie uprzedzaliśmy, że znikniemy na dłużej.