Urozmaicamy sobie dalszą podróż i kupujemy bilety na kolejkę - Flamsbanę. Jeśli wierzyć przewodnikom, jest to jedna z największych atrakcji turystycznych Norwegii. Kolej nie rozwija wielkich prędkości, ale dzięki temu jest czas na dokładne przyjrzenie się krajobrazom.
Na dworcu znajdujemy kontakty – próbujemy naładować telefon. Niestety nie działają – za kilka minut dostępu do prądu trzeba zapłacić. Na szczęście nasze kontakty z rodziną nie cierpią na tym – okazuje się, że bateria starcza nam jeszcze na krótkie połączenie z Polską.
Zajmujemy miejsca w kolejce. Przeciągły gwizd! I odjeżdżamy!
Nie umiemy zdecydować się na miejsce, z którego będziemy mieli wgląd na wszystko, co się dzieje, dlatego biegamy między oknami po jednej i drugiej stronie i pstrykamy foty.
W trakcie przejazdu krótka stały punkt wycieczki - postój przy wodospadzie Kjosfossen.
Do Myrdal docieramy już po zmroku - stąd do Voss powinien od razu zabrać nas kolejny pociąg. Tłumy ludzi okupujących podłogę w poczekalni wywołują w nas pewne podejrzenia, które niestety się sprawdzają. Musimy dołączyć do reszty i zagrzać własne miejsce na ziemi.
Pociąg po ok. godzinnym opóźnieniu zabiera nas w dalszą trasę.