Zatapiamy wzrok w lazurowych wodach i ciągle nam mało. Widoki przepiękne. Dobrze, że nie prowadzę* - wypadek murowany. Nie umiem oderwać oczu od tego, co osacza nas za szybą.
Miejscowi, jak zauważyliśmy, podróżując z niektórymi, są już uodpornieni na te krajobrazy- nie wiadomo czy wymuszają to na nich kręte drogi, czy może jest to już przyzwyczajenie?
My podróżujemy aktualnie ze Szwajcarkami, które podzielają nasze odczucia.
Obowiązkowo zatrzymujemy się na poboczu i robimy krótką sesję zdjęciową.
Nasza trasa przebiega w pobliżu Parku Narodowego Jostedalsbreen – z drogi widać część lodowca(zdj. 12) – jak się okazuje największego w Europie!
Naj,naj,naj..! Sam przedrostek nas kusi – zdobyć największy lodowiec to byłoby coś!
Dla żółtodziobów jak my jest szansa wypożyczenia sprzętu i wdrapania się w towarzystwie przewodnika. Jednak czas, jak i nasi kierowcy gonią nas – wspinaczkę trzeba zapisać w pamięci do postanowień noworocznych.
*nie miałaś jeszcze wtedy prawa jazdy(przyp. Marcina) :P