Trzeciego dnia przepływamy aż 35 km. Dystans ten dałoby się pokonać w około 8 godzin. Nam zajmuje to trochę dłużej, bo zatrzymujemy się na obiedzie w Białobrzegach. Po raz pierwszy od rozpoczęcia spływu zaczyna padać. To i tak nieźle, bo i tak zapowiano burze na cały długi weekend czerwcowy. Po drodze mijamy uczestników, z którymi zabraliśmy się do Spały (chodziło o rozłożenie kosztów transportu na kilka osób, dzięki czemu zaoszczędziliśmy 250 zł).
Płyniemy jeszcze kilka kilometrów i rozbijamy namiot w zacisznym miejscu**.
*dla ciekawskich - nie, nie przenosiliśmy kajaka pod knajpę, ja poszedłem po jedzonko, a Ewelina pilnowała naszego dobytku.
**tych niezacisznych - poza obozowiskiem naszych towarzyszy podróży - nie było.