kierunek F R A N C J A

Do Mannheim docieramy wcześnie rano. Jesteśmy wypoczęci, bo przespaliśmy większą część podróży. Pierwsze kroki kierujemy na dworzec kolejowy, który znajduje się tuż przy autobusowym. Nie ma zbyt ciekawych połączeń, jedyne do nam pozostaje to dojazd do Strasburga. Tym sposobem wreszcie będziemy we Francji, gdzie czuję się o wiele lepiej. Jednym z powodów jest dobra znajomość języka. O innych poczytajcie na blogu pt. (...).

Do pociągu mamy kilka godzin. Postanawiamy jeszcze nie kupować biletów, na wypadek gdybyśmy wymyślili alternatywną możliwość dotarcia do celu. Wolny czas wykorzystujemy na spacer po mieście. Przy okazji próbujemy znaleźć jakiś wjazd na autostradę ale nie jest to takie proste, jesteśmy przecież w centrum miasta(poza tym nie chcemy się zbytnio oddalać żeby nie spóźnić się na pociąg). Potem idziemy coś zjeść(kebab+frytki+zestaw surówek->4 EURO/szt). Porcje są ogromne i zauważamy że nasze żołądki znacznie skurczyły się podczas podróży. W takich chwilach często przychodzi na myśl niedzielny obiad w rodzinnym gronie. Ale to dopiero za jakiś czas. Póki co zajmujemy się tym co TU i TERAZ.

Do odjazdu pociągu coraz bliżej. Mamy jeszcze trochę gotówki na bilety ale na wszelki wypadek idziemy wymienić więcej. Udajemy się do WESTERN UNION, gdzie spotykamy liczną Polonię, przelewającą zarobione pieniądze na konta swoich rodzin w Polsce. Sądząc po ich akcencie przyjechali do Niemiec dosyć dawno.

Następnie udajemy się na peron, kupujemy bilety i po chwili jesteśmy w pociągu do Francji.

Zdjęcia (1)

Komentarze (0)