Wstajemy o świcie, przepakowujemy plecaki i udajemy się na lotnisko. Przechodzimy odprawę, kupujemy prezenty dla rodziny i przyjaciół(oliwa z oliwek, wina, słodycze) i czekamy na samolot.
Ten spóźnia się 4 godziny, co powoduje spore zamieszanie. Opóźnienie zbytnio nas nie zaskoczyło, w przypadku tanich linii lotniczych tak już jest i trzeba się z tym pogodzić.
Ze względu na bardzo napięty rozkład lotów niestety zmniejsza się komfort i bezpieczeństwo lotu. Często zdarza się że samolot stoi na pasie startowym jedynie pół godziny. W tym czasie musi zostać zatankowany, a załoga musi posprzątać kabinę i dokonać przeglądu*.
Mamy przynajmniej nadzieję że pilot będzie dobry - lecąc do Norwegii dowiedzieliśmy się od kapitana lotu, że ze względu na częste turbulencje, na północ latają najlepsi piloci. Przypominam to sobie i zaczynamy się zastanawiać kogo wysyłają na spokojne południe... Na szczęście nasze obawy okazują się bezpodstawne i po dwóch godzinach od startu lądujemy w Pyrzowicach.
*często czasu starcza jedynie na sprawdzenie czy żadna większa część nie oderwała się podczas lotu.