W Lublinie rozstajemy się z towarzyszami podróży. Oni jadą dalej, my zatrzymujemy się tuż za skrzyżowaniem. To dobry moment na wyciągnięcie tabliczki z napisem "LWÓW".
Zatrzymuje się ukraiński buski przejeżdżający przez nasze miasto docelowe. Załoga-dwóch kierowców i mieszkająca w Polsce Ukrainka. Są bardzo sympatyczni, dzięki nim dowiadujemy się co nieco o ich kraju jeszcze przed wjechaniem na jego terytorium.
Na granicy otwierają bagażnik i czepiają się stosu staników, które Ukrainka kupiła u nas. Aby jechać dalej konieczna łapówka. Potem jeszcze kilka kontroli i wjeżdżamy na UKRAINĘ.
Po przejechaniu granicy zauważamy, że drogi są jeszcze gorsze od naszych. Kierowca dużą część trasy pokonuje jadąc pod prąd-po lewej stronie dziur jest trochę mniej. Docieramy na obwodnicę Lwowa.